Co latem się je?
Co się chce, albo co się ma!
Wyjechałam w góry.
Nie znalazłam wegetariańskich lokali, bo nie szukałam.
Jadę w góry, więc wiem na co się piszę żywieniowo. Wiem, że będą moskole, pierogi, zupa chrzanowa z plackiem, czosnkowa z grzankami.
Oscypki wiem, że będą.
Nie stawiam oporu.
Nie protestuję, bo przecież nie jestem wegetarianką, ani weganką.
Nie mówię "nie" gdy pani przynosi mi z kuchni gorące ruskie pierogi polane obficie stopionym boczkiem, nie boczę się kiedy zimne czosnkowe masło, rozpuszcza się na gorącym moskolu. Zajadam ze smakiem i cieszę się, że ktoś przynosi mi ciepły posiłek do stołu, a potem odnosi puste talerze do kuchni.
Gotowanie jest super, ale przerwa jest potrzebna. Można nabrać dystansu do jedzenia i gotowania, a przede wszystkim odpocząć.
I w istocie odpoczęłam. Aż nadto.
Już w sobotę, w drodze do domu planowałam co zrobię w niedzielę na obiad.
Wiedziałam, że w lodówce mam tofu i marchewkę. Tak to się wszystko zaczęło...
Spring rolls z tofu i piklami z marchewki - składniki na 6 wypasionych sztuk:
Cytrusowe tofu*:
1 kostka naturalnego tofu (ok.180g)
1/4 szklanki soku pomarańczowego (najlepiej świeżo wyciśniętego)
1 i 1/2 łyżki sosu sojowego
1 i 1/2 łyżki octu ryżowego
1 łyżka drobno pokrojonej trawy cytrynowej
1/2 papryczki jalapeno pokrojonej w cienkie plastry
1/4 łyżki startego imbiru
1 płaska łyżka cukru trzcinowego
Tofu kładę w głębokim talerzu, na nim kładę miseczkę, a tą
obciążam 1 lub dwiema grubymi książkami. Zostawiam na 30-60 minut,
następnie zdejmuję obciążenie, wyjmuję tofu i wylewam płyn. W talerzu
mieszam wszystkie składniki marynaty. Tofu kroję na plastry o grubości
6-7 mm. Wkładam tofu do marynaty i obtaczam je w niej. Zostawiam je
przez przynajmniej godzinę do zamarynowania, w tym czasie kilkukrotnie
obracam tofu by wszystkie kawałki miały szansę pochłonąć marynatę.
Patelnię
skrapiam minimalną ilością oleju i rozgrzewam. Na rozgrzaną patelnię
wrzucam tofu i wlewam marynatę, starając się nie wrzucać na patelnię
kawałków trawy cytrynowej. Smażę tofu na złoty kolor z obu stron.
Zajmuje to ok 2-3 minuty z każdej ze stron, zależnie od płomienia.
Gotowe tofu zostawiam do ostygnięcia.
Pikle z marchewki i rzodkiewek**:
2 małe marchewki
1 ząbek czosnku
1 cm plaster imbiru
5-6 niedużych rzodkiewek
1 papryczka jalapeno
1 łyżeczka soli morskiej
2 łyżki cukru trzcinowego
3 łyżki octu ryżowego
Marchewkę obieram, myję i za pomocą obieraczki julienne tnę na cienkie paseczki. Rzodkiewki myję, odcinam końce i kroję na cienkie plasterki, a później każdy na połowę. Imbir obieram i kroję bardzo drobno w kosteczkę. Czosnek obieram i kroję na bardzo cienkie plastry. Jalapeno myję i również kroję, na bardzo cienkie krążki. W słoiku mieszam składniki marynaty, dorzucam warzywa, mieszam starannie i odstawiam do lodówki na godzinę.
Dodatkowo:
6 arkuszy papieru ryżowego
6-12 listków sałaty masłowej umyte i osuszone
sos sriracha do maczania rolek
Do szerokiej patelni nalewam ciepłej wody. Zanurzam w niej arkusz papieru ryżowego na 10-15 sekund. Ma stać się miękki, ale nie rozmoczyć. Układam go na desce, na środku układam tofu (2-3 plasterki), łyżkę pikli, a na nich 1-2 liście sałaty. Najpierw zakładam część arkusza po mojej prawej stronie i przykrywam nim część nadzienia, następnie zakładam do środka najbliższy i najdalszy mnie brzeg. Następnie obracam deskę i zwijam rolkę mniej więcej jak gołąbka. Odkładam i przygotowuję następną.
Podaję z sosem sriracha.
* Przepis na cytrusowe tofu pochodzi z książki "The Wicked Healthy Cookbook" aut. Chad Sarno, Derek Sarno, David Joachim. Został on nieznacznie przeze mnie zmodyfikowany, gdyż zamiast syropu z agawy użyłam cukru trzcinowego i zamiast piec tofu w piekarniku, tym razem usmażyłam je na patelni. Jest to receptura na tofu, która w książce pojawia się przy okazji przepisu na wegańską wersję kanapki banh mi.
** Pikle również pojawiają się w tej samej książce, przy okazji przepisu na słynną wietnamską kanapkę. Ja swoje pikle wzbogaciłam o chrupiące rzodkiewki i odrobinę czerwonej cebuli.